Walidacja produktu: dlaczego większość founderów robi to źle?

Wyobraź sobie taką scenę. Masz pomysł na aplikację, która „zrewolucjonizuje branżę”. W głowie już widzisz pierwszych użytkowników, inwestorów, konferencje TEDx, może nawet okładkę „Forbesa”. Co robisz? Zlecasz projekt, podpisujesz umowę z software housem, inwestujesz kilkadziesiąt tysięcy złotych. Po sześciu miesiącach aplikacja trafia do sklepu. I wtedy następuje krępująca cisza.

Zero pobrań, zero klientów, zero zainteresowania. Co poszło nie tak? W 90% przypadków odpowiedź brzmi: brak walidacji produktu. Założyciele często wierzą, że jeśli oni sami kochają swój pomysł, rynek pokocha go równie mocno. Niestety, to najczęstsza pułapka, w którą wpadają początkujący founderzy.

„Jeśli zbuduję, oni przyjdą” – najdroższe złudzenie w świecie startupów

W Red Sky rozmawiamy z dziesiątkami founderów miesięcznie. Wiemy jakie są problemy branży. W wielu sytuacjach zespół skupia się na produkcie, zamiast na problemie. Budują funkcje, dopieszczają logotypy, planują kampanie marketingowe – ale rzadko pytają potencjalnych klientów, czy to, co tworzą, jest im w ogóle potrzebne. Walidacja nie jest sexy. Trudno się nią pochwalić na Linkedinie. Znacznie lepiej wygląda post o pierwszych linijkach kodu czy zespole UX, który „projektuje przyszłość e-commerce”. Problem w tym, że kod, design i branding nie mają żadnej wartości, jeśli nikt nie chce używać produktu.

Dlaczego founderzy walidują źle?

Najczęstszy błąd polega na tym, że walidację traktują jak formalność. Robią „ankietę” wśród znajomych, wrzucają pytanie w stories na Instagramie, zbierają 20 odpowiedzi i… uznają, że rynek potwierdził sens pomysłu.

Problem? Ludzie często mówią to, co chcemy usłyszeć. Znajomi będą wspierać. Potencjalni użytkownicy powiedzą „brzmi ciekawie”, nawet jeśli w rzeczywistości nigdy nie zapłacą za rozwiązanie.

Efekt? Powstaje produkt oparty na fałszywych pozytywnych sygnałach. Founderzy inwestują kolejne miesiące i budżety, tylko po to, by odkryć, że rynek głosuje portfelem, a nie deklaracjami.

Jak robić to mądrzej? Wykorzystaj Red Sky Founders Academy

W Red Sky Founders Academy uczymy founderów innego podejścia. Walidacja to nie „jednorazowy test”, ale proces. Zamiast pytać: „Czy podoba Ci się mój pomysł?”, uczymy, jak pytać: „Czy zapłacisz za to dzisiaj?”

Zamiast projektować produkt w próżni, pomagamy wyjść do potencjalnych klientów z hipotezą problemu, zanim padnie choćby jedna linijka kodu. Dzięki naszym narzędziom, jak Lean Canvas i test scoringowy, founderzy potrafią od początku określić: czy problem jest realny, kto faktycznie go doświadcza, czy rozwiązanie ma ekonomiczny sens, oraz czy ich kompetencje pozwalają ten produkt dowieźć.

Produkt kontra rynek na Twój produkt

Wielu founderów myśli kategoriami: „Mój produkt jest wyjątkowy”. Ale to nie produkt decyduje o sukcesie. To rynek ma zawsze ostatnie słowo. Walidacja w Akademii pozwala uniknąć typowego błędu budowania czegoś „w ciemno”. Zamiast pytać „czy Ci się podoba?”, tworzymy proces, który sprawdza gotowość klientów do kupna, zaangażowania i korzystania z produktu. W efekcie founderzy oszczędzają czas i pieniądze, szybciej znajdują właściwych klientów, minimalizują ryzyko porażki, a przede wszystkim budują biznes na danych, nie domysłach.

Co zrobić, zanim postawisz produkt?

Startupy nie upadają, bo ktoś miał zły pomysł. Startupy upadają, bo ktoś miał niewalidowany pomysł.

Jeśli jesteś na początku drogi, największy błąd, jaki możesz popełnić, to zakładać, że rynek chce tego, co tworzysz. W Red Sky Founders Academy pomagamy to sprawdzić zanim wydasz pierwszy budżet, pierwsze miesiące, pierwsze nerwy. Zacznij od danych, nie od kodu. Zacznij od problemu, nie od produktu. Zacznij od walidacji, a my pokażemy Ci, jak zrobić to dobrze.

Sprawdź Red Sky Founders Academy! >>

Bartosz Fijałkowski