Karol Gałan – jak zostałem produktowcem
Product Owner to rola absolutnie kluczowa w ekosystemie startup studio i zarazem niezwykle ciekawa ścieżka kariery. Jak zostać kimś takim? Rozmawiamy z Karolem Gałanem, jednym z liderów działu MVP w Red Sky.
***
Aleksander Piskorz: Cześć Karol, zacznijmy od rzeczy dla Ciebie oczywistej, ale dla mnie najciekawszej. Jak wyglądała Twoja droga do bycia produktowcem – to po prostu się stało czy może planowałeś swój rozwój w tym kierunku od samego początku?
Karol Gałan: Cześć Aleksander! Ten zawód jest o tyle ciekawy, że nie prowadzą do niego żadne konkretne kierunki studiów. Myślę, że jest to zawód, który się “odkrywa” w sobie, a co za tym idzie – trafiają do niego najczęściej osoby z konkretnymi kompetencjami. Powiedziałbym, że to osoby raczej nieprzypadkowe. Często słyszę, że droga do bycia produktowcem prowadzi przez klasyczną ścieżkę w jakiejś firmie z branży IT, albo w związku z prowadzeniem własnego biznesu. U mnie ta droga była w sumie podobna.
Nie planowałem swojego rozwoju w tym kierunku, raczej byłem długo w fazie szukania zawodu, który wykonuję dobrze i sprawia mi jednocześnie satysfakcję. W końcu nie zawsze jedno idzie z drugim.
Mógłbyś powiedzieć coś więcej o swoim wykształceniu? Jaki kierunek studiowałeś i na jakiej uczelni?
Ukończyłem pierwszy stopień architektury na Politechnice Krakowskiej.
Później ta przygoda zaczęła się od prowadzenia własnego startupu, w którym na początku moja rola była rozmyta między praktycznie każdy aspekt funkcjonowania firmy. Sam wiesz, jak to bywa w early stage startupach.
Pokrywałem tam zarówno aspekty biznesowe, takie jak analizy rynku, prezentacja produktu czy strategia go-to-market.
Praca dyplomowa Karola na Architekturze (Politechnika Krakowska im. Tadeusza Kościuszki)
Co skłoniło Cię do wyboru ścieżki startupowej zamiast tradycyjnej kariery inżynierskiej? Dlaczego zdecydowałeś się nie pracować bezpośrednio w zawodzie inżyniera?
Pomimo dużego zamiłowania do architektury i projektowania, zrozumiałem, że mogę tworzyć również w innych obszarach, związanych nie tylko z budynkami. Były to studia, które bardzo rozwijały kreatywne myślenie, co wciąż moim zdaniem jest deficytową umiejętnością na rynku pracy. Ostatecznie najbardziej zależało mi żeby po prostu tworzyć i wdrażać projekty w życie, a jednocześnie byłem zafascynowany biznesem, więc naturalnie poszedłem w stronę startupów.
Jestem inżynierem, bardzo dużo czasu spędzałem przy rozwoju produktu od samego początku. Od designu, przez współpracę z konstruktorami czy elektrotechnikami. Do tego dochodziły też partnerstwa z podwykonawcami albo prace patentowe. Gdzieś w tym czasie zrozumiałem, że najwięcej satysfakcji i takiego entuzjazmu sprawia mi egzystowanie w obszarze, w którym trzeba łączyć biznes i technologię.
Czyli właśnie… tworzenie produktu.
Co najbardziej lubisz w byciu produktowcem i co na co dzień sprawia Ci największą satysfakcję w tej roli? Pytam, bo często naprawdę łatwo zgubić szerszą perspektywę.
To, że budowanie produktu/usługi jest trochę jak rozwiązywanie zagadek, z tym, że w tym przypadku celem jest znalezienie product-market fit. Lubię to, że jest to bardzo kreatywne zajęcie, które daje przestrzeń do rozwiązywania realnych problemów ludzi poprzez technologię.
Na co dzień pracuję dużo z procesem Discovery, co niestety nie jest aż tak oczywiste dla wielu produktowców. Nic dziwnego, bo wiele firm pomija ten proces przechodząc od razu do fazy Delivery. Dla mnie najciekawsze w tej roli jest wczucie się w osobę, której problem rozwiązuję i myślenie nad rozwiązaniami w sposób nieoczywisty.
Najprzyjemniejsze momenty to te, w których następuje jakiś przełom w szukaniu odpowiedniego rozwiązania i czujemy związaną z tym ekscytację lub widzimy jak kolejne elementy produktu zaczynają po prostu… działać.
Jak radzisz sobie z wyzwaniami i trudnościami, które nieuchronnie pojawiają się w pracy produktowca?
Różnie.
Co ważne, przez to słowo mam na myśli, że nie ma jednego sposobu radzenia sobie z problemami w tej pracy. Pracuję z projektami bardzo różnorodnymi, od Health Techu po rozwiązania oparte o AI. Jest już dla mnie w pewien sposób naturalne, że na moim horyzoncie pojawiają się specyficzne wyzwania.
To, co zauważyłem, to fakt, że nawet jak coś wydaje się na początku nie do przejścia, to nie warto od razu rezygnować. Wyznaję zasadę, że zawsze warto zderzyć się z danym problemem i spróbować go rozwiązać, patrząc na niego z wielu perspektyw. Często jest tak, że kiedy przestajemy myśleć o tego typu wyzwaniach, to nagle puzzle układają się same. Czasami trafiamy na nowe rozwiązanie podczas researchu, czasami może pomóc zwykła rozmowa z kimś z zespołu lub z wybranym ekspertem.
Osobiście jestem fanem konsultowania trudności z wieloma osobami, posiadania swoistej “siatki wsparcia” osób o różnych kompetencjach i różnych spojrzeniach na problem. Możemy poznać wtedy kilka różnych perspektyw i na końcu podjąć najlepszą możliwą decyzję, czasami opartą po prostu na naszym doświadczeniu i przeczuciu. Bardzo często mierzę się też z niepewnością, ponieważ ta praca polega na odkrywaniu nowych rozwiązań i podejmowaniu decyzji o tym co zbudować na podstawie nie tylko danych, ale również naszej własnej ekspertyzy. Często rozwiązań jest kilka i trudno zdecydować się na jedno. Uważam, że zawsze dobrze wiedzieć kiedy warto zaryzykować, a kiedy odpuścić.
Ostatecznie proces Discovery sprowadza się przecież do redukowania ryzyk związanych z projektem.
Jakie kompetencje trzeba mieć, aby zostać produktowcem? Co poradziłbyś osobom, które chcą rozpocząć karierę jako produktowiec?
Zawsze powtarzam, że produktowiec powinien potrafić łączyć kropki. Rozumiem przez to umiejętność widzenia zależności między wieloma obszarami biznesu oraz technologii.
Ostatnio widziałem się z moją Panią Profesor ze studiów architektonicznych, która stwierdziła, że umiejętnością, które te studia rozwijają jest „myślenie strukturalne”. Nie wiem czy jest jakaś konkretna nazwa tej kompetencji, ale w skrócie chodzi o to, że potrafimy widzieć wiele rzeczy do przodu naraz. Coś jak „konstrukcję” projektu.
Podczas procesu projektowania budynku musimy wziąć pod uwagę masę czynników takich jak design, rozmieszczenie pomieszczeń względem terenu, kontekst urbanistyczny, miejsce na instalacje w budynku, proces logistyczny na budowie…
Dodaj do tego dostęp dla osób niepełnosprawnych, przewidywania dotyczące tego, w jaki sposób użytkownicy będą zachowywali się w przestrzeni i spróbuj jeszcze przewidzieć, jak sam projekt będzie wyglądał za kilkadziesiąt lat.
To wszystko sprawia, że uczymy się widzieć zależności, które „niewytrenowane oko” pomija.
Karol Gałan i Kuba Tębłowski (MVP Red Sky) na No Code Days
Jak to „myślenie strukturalne” przekłada się na pracę produktowca?
Podoba mi się ta analogia, ponieważ w roli Product Managera jest bardzo podobnie. Po prostu przekładamy te rzeczy na analizę rynku i użytkownika, analizę konkurencji, modele finansowe, logistykę produktu, design, usługi. Wszystko. Nie zapominając też oczywiście o technologii i jej postępie. Mogę tak wymieniać w nieskończoność.
Nasz umysł musi być w stanie przetworzyć bardzo dużą ilość informacji i potrafić wyciągnąć z niej konkretne wnioski. To z kolei łączy się z kolejną ważną kompetencją, czyli umiejętnością podejmowania decyzji.
Jakie jeszcze umiejętności z Twojej perspektywy są kluczowe w pracy produktowca?
Kolejną i nieocenioną moim zdaniem umiejętnością jest kreatywność. Zarówno ta w wymyślaniu nowych funkcjonalności jak i w klasycznym rozwiązywaniu problemów. Umiejętność rozwiązywania problemów jest szczególnie istotna, dlatego uważam, że przedsiębiorcy lub ex-przedsiębiorcy są często naturalnie dobrymi produktowcami. Żeby stworzyć dobry produkt lub usługę trzeba być takim „CEO produktu”.
Co przez to rozumiem? Między innymi branie odpowiedzialności za każdy aspekt rozwoju Twojej innowacji. Jest to powiązane też z faktem, że na koniec dnia jeśli produkt lub usługa osiągnie sukces, to będzie to sukces całego zespołu. Z kolei jeśli okaże się niewypałem. to często właśnie Product Manager staje się kozłem ofiarnym ponieważ jego założenia były nieprawidłowe. Wiadomo, wtedy jest łatwo zrzucić na niego winę. W takich sytuacjach przydaje się też umiejętność wyciągania wniosków z porażek i wdrażanie ich w życie.
Już nawet nie wspominam o naturalnej potrzebie bycia odpornym na porażki. Gruboskórnym, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu.
Słuchając tego, co mówisz, odnoszę wrażenie, że tutaj równie potężnym narzędziem może być komunikacja. Mam rację?
Tak, to zdecydowanie ważna cecha. Jako produktowcy nakreślamy wizję produktu, to oczywiste. Jeśli jednak nie potrafimy jej później odpowiednio przekazać, to stakeholderzy jej nie kupią. Do tego nasz zespół będzie się czuł zagubiony ponieważ nie będzie wiedział, w którym kierunku zmierza.
W tej pracy przeprowadzamy wiele prezentacji i dużo negocjujemy, dlatego musimy wiedzieć jak rozmawiać z innymi i klarownie przekazywać nasz punkt widzenia. Nawet w tych trudnych i z pozoru niewygodnych tematach.
A przekładając to na kroki – jakie konkretnie warto podjąć, aby zdobyć niezbędne umiejętności i doświadczenie potrzebne na start?
Myślę, że najlepsze będzie podjęcie próby zbudowania jakiegoś produktu samemu od zera. Kiedy trzymamy w ręce lub produkt, albo korzystamy z niego przy pomocy telefonu, często nie doceniamy jak wiele pracy zostało w to wszystko włożone. Mówię tu o wszystkim, w tym o doświadczeniu, które mamy z samego faktu wykorzystania produktu.
Wiadomo, najlepiej jakby to nie był produkt tylko dla nas, ale taki, żeby najprościej mówiąc, mógł pójść w świat i zebrać opinie użytkowników. Uczymy się wtedy o wspomnianych wcześniej zależnościach między różnymi elementami procesu projektowego, kreatywnym rozwiązywaniu problemów czy też o tym, jak zbierać i wykorzystywać feedback od samego użytkownika.
To ze strony praktycznej.
Od strony teoretycznej polecam… czytać. Na początek drogi mogę polecić takie książki jak “Inspired” Marty Cagan’a; “Continuous Discovery Habits” Teresy Torres czy też “Metoda Lean Product” Dan’a Olsena.
Skoro mowa o kompetencjach, chciałbym teraz zapytać o umiejętności miękkie, które są równie ważne w pracy produktowca. W branży mówi się dużo o tak zwanych „soft skillach”.
Ostatnio w jednej książce natknąłem się na historię powstania terminu “soft skill”. Okazuje się, że powstanie tego terminu przypisuje się psychologom wojska amerykańskiego w latach siedemdziesiątych ubiegłego stulecia. Wojsko zrozumiało wtedy, że sukces misji zależy nie tylko od umiejętności posługiwania się sprzętem (hard skills), ale także od skuteczności przywództwa zespołem, pracy zespołowej czy zarządzania stresem (soft skills).
Wydaje się więc, że pytasz o to dlatego, że niesłusznie przez wiele lat w naszej podświadomości myślało się o “soft skillach” jako o tych nieco mniej istotnych lub gorszych od “hard skilli”. I nie dziwi mnie, że te miękkie były przez to zaniedbywane. Rzeczywistość jest taka, że termin miał po prostu nawiązywać do umiejętności niezwiązanych z pracą z metalem, elementem który jest “twardy”.
Później, psychologowie wielokrotnie sugerowali porzucenie tego nazewnictwa widząc jakie budzi skojarzenia. Ale było już za późno, przyjęło się. Soft skille nigdy nie powinny być postrzegane jako umiejętności mniej istotne. To potwierdza również moja praca jako produktowca, która uważam, że opiera się w większości na właśnie… umiejętnościach miękkich.
Jak umiejętności miękkie wpływają na skuteczność produktowca w codziennej pracy?
W pracy bardzo przydatne są umiejętności programowania czy specjalizacja w danej technologii, ale głównie w celu dogłębnego zrozumienia problemu i współpracy z deweloperami. Oni często muszą poczuć, że wiesz o czym mówią, że mówisz ich językiem. Wtedy jesteście w stanie skuteczniej budować produkt.
Na koniec dnia jednak kluczową rzeczą jest właśnie to, jak się komunikujesz. Jaką wartość potrafisz zbudować dla użytkownika. Wracam tu trochę do tego o czym już mówiłem, czyli umiejętności sprawnego łączenia kropek. Dla mnie fundamentem są raczej te “skille miękkie”, które wspierane są przez umiejętności twarde. Nie na odwrót. Wyjątkiem są oczywiście “Technical Product Managerowie”, ale jestem przekonany, że oni też nie byliby skutecznymi produktowcami bez odpowiednich umiejętności miękkich.
W jaki sposób rozwijałeś te umiejętności w trakcie swojej kariery? Zastanawiam się czy pamiętasz moment, kiedy okazały się one szczególnie przydatne?
Wydaje mi się, że było kilka momentów kiedy okazywały się one szczególnie przydatne. Zazwyczaj były to momenty związane z pracą z ludźmi, czyli negocjacje, rozwiązywanie konfliktów albo trudnych sytuacji członków zespołu. Nie wspominając o próbach przekonania stakeholderów lub inwestorów do swojego pomysłu.
Najlepszym sposobem na rozwijanie takich umiejętności to po prostu wystawianie się na sytuacje, które ich wymagają i wyjście ze swojej strefy komfortu. Podobnie jak nauka programowania sprawia ból związany z tym, że na początku czegoś nie rozumiemy, tak samo nauka rozwiązywania konfliktu wymaga bólu psychicznego związanego z wystawieniem się na nieprzyjemną sytuację.
W obu przypadkach jednak ten “mięsień” naszych umiejętności rośnie wraz z czasem.
Przejdźmy teraz do tematu podejmowania decyzji w pracy produktowca. Jak wygląda Twój proces decyzyjny przy wyborze priorytetów i funkcjonalności produktu?
To jedna z kluczowych kompetencji i też nadal rozwijam ją u siebie. To co uważam, że powinno się próbować wdrożyć w jak największym stopniu w organizacji, to podejmowanie decyzji opartych o dane, a nie o same przeczucia.
Mój “idealny” proces wygląda w ten sposób, że na podstawie przeprowadzonych rozmów i researchu w etapie Discovery podejmowane są decyzje mające na celu zaprojektować eksperymenty produktowe. Tego typu eksperymenty mają być z kolei odpowiedzią na konkretnie określone założenia i cele związane z danym projektem. Muszę wiedzieć, co chcemy osiągnąć i na czym nam dokładnie zależy.
Następnie wykonując eksperyment, jesteśmy w stanie wyciągnąć kilka czynników czyli: realne dane od użytkowników; wiedzę ekspercką, naszą własną wiedzę wyciągniętą z własnych analiz oraz naszą intuicję popartą doświadczeniem.
W ten sposób możemy się zbliżyć do prawdy albo przynajmniej wybrać najlepszą w danym momencie i na dany stan naszej wiedzy decyzję.
Karol Gałan podczas warsztatów w ramach Founders Connect
No dobra, ale jakie czynniki bierzesz pod uwagę przy podejmowaniu tych decyzji? Z doświadczenia wiem, że najtrudniej jest sprostać różnym oczekiwaniom, które pojawiają się nie tylko w zespołach, ale też na poziomie samego biznesu.
To prawda, próba sprostania oczekiwaniom od każdej części zespołu czy biznesu jest bardzo trudna i trzeba umieć tym zarządzić. Nie ma na to pytanie jednoznacznej odpowiedzi ponieważ czasami są to czynniki związane z moim doświadczeniem, czasami z logiką sytuacji, a w innym wypadku jest to efekt analiz bądź jakiejś jednej ważnej informacji, która spłynęła… nagle.
Jako, że produktowcy biorą odpowiedzialność za ostateczny projekt, to polecam po prostu zastanowić się co my jako twórcy danego projektu uważamy abstrahując od opinii zarządu, ekspertów czy nawet użytkowników. Na koniec dnia opinia każdej z tych jednostek jest istotna, ale prawdziwe innowacje nie powstawałyby gdybyśmy słuchali się tylko tego czego oczekują klienci. Przecież czasami oni sami nawet tego nie wiedzą!
Co jest równie istotne to to, że jako produktowcy mamy największą wiedzę całościowo o projekcie, więc zazwyczaj na logikę jesteśmy najlepszą osobą do podjęcia finalnej decyzji o kierunku rozwoju produktu.
Przecież po co ktoś miałby nas zatrudniać jako specjalistów od produktu skoro mielibyśmy tylko wykonywać polecenia? Naszym zadaniem jest tworzenie wizji produktu.
Kropka.
Skoro rozmawiamy o codziennej pracy produktowca, chciałbym zapytać o narzędzia, z których korzystasz. Z jakich tooli korzystasz w swojej pracy?
Najwięcej to pewnie z notatnika, ale wśród narzędzi analitycznych, to obowiązkowe są narzędzia do sprawdzania zachowań użytkowników takie jak Google Analytics, Hotjar czy Pendo.
W zakresie wizualizacji idei i budowania flow produktu ciągle wykorzystuję Miro, a także mocno w organizacji stawiamy na wykorzystywanie narzędzi AI. Toolstack produktowca, to również wszelkie techniki takie jak Opportunity Solution Tree czy Story Mapping i wiele więcej.
Dlaczego akurat ten wybór? Sporo osób wpada w pułapkę trendów i wdraża w swoje procesy narzędzia, których tak naprawdę nie potrzebują. Jak do tego podchodzisz?
Jak budowałem swój tool stack to po prostu testowałem różne metody i jakoś samo się to wszystko ułożyło wraz z czasem. Trendy są ciekawe i uważam, że wiele narzędzi jest wartych wypróbowania, tylko też jest tak, że często wykorzystujemy 1 funkcjonalność z 50 możliwych.
Mówiąc szczerze nie ma jednego “dlaczego?”. Wybieram to, czego obecnie potrzebuję – w tym tygodniu wróciłem do rozrysowania ręcznie na kartce flow funkcjonalności, bo najlepiej pomogło mi to zwizualizować i poukładać sobie w głowie produkt. Później szybko mogłem przenieść to w digital.
To wszystko chyba obrazuje moje podejście. Naturalnie stawiam na najprostsze rozwiązania, bo najczęściej to właśnie one są najskuteczniejsze.
Wspomniałeś o narzędziach, które wykorzystujesz w swojej pracy. A jak wygląda kwestia zdobywania nowej wiedzy? Z drugiej strony, skąd pozyskujesz nową wiedzę? Czytasz, oglądasz, słuchasz? Jeśli tak to co i gdzie? Jestem przekonany, że masz jakiś zestaw swoich ulubionych twórców albo osób, które regularnie śledzisz.
Głównie czytam i staram się otaczać tym tematem. Jest kilka osób na Linkedin ze świata produktowego, która prowadzi swoje blogi, a same ich artykuły i posty pozwalają bardzo mocno rozszerzyć swoją wiedzę.
Są one często oparte są na realnych sytuacjach, z którymi sam się mierzę.
Dlatego polecam śledzić specjalistów oraz czytać książki. Z twórców, którzy na szybko wpadają mi do głowy, to bardzo polecam Pawła Huryna na LinkedIn, którego lubię za świetnego Substacka oraz Dr Barta Jaworskiego, który daje ciekawe insighty “z życia” produktowca oraz wskazówki na temat tego, jak można z nimi sobie poradzić.
W moim przypadku, duża część wiedzy czy też nowych perspektyw pochodzi z podcastów, które słucham. Jak to wygląda u Ciebie? Które z nich warto śledzić i dlaczego?
Zdarzało mi się przesłuchać podcasty produktowe, ale mówiąc szczerze choć tę formę lubię bardzo, to zostawiam sobie na tematy bardziej związane z prywatnym życiem niż zawodowym. (śmiech)
Bardzo rzadko słucham podcastów stricte o technikach budowaniu biznesu, choć lubię te, które skupiają się na rozmowach z przedsiębiorcami. Dobrze czasem posłuchać różnych historii.
Przez naszą rozmowę przewinęło się wiele wątków – od Twojej osobistej ścieżki kariery, przez kompetencje i umiejętności potrzebne w pracy produktowca, aż po narzędzia i źródła wiedzy, z których korzystasz. Jednak praca produktowca to nie tylko indywidualne działania, ale także współpraca z innymi. Chciałbym teraz poruszyć ten temat. Jak angażujecie innych pracowników do budowania produktu?
W organizacji istnieją dwa kluczowe aspekty.
Po pierwsze, w naszym procesie budowania produktu staramy się maksymalnie wykorzystywać kompetencje osób pracujących w organizacji. Z tego powodu kiedy pracujemy nad jakimś tematem, to angażujemy w to kilka różnych osób w zależności od ich umiejętności. Czasami są to osoby z działu HR, czasami z działu finansowego. To one pomagają nam zrozumieć specyfikę danego zagadnienia.
Po drugie, w firmie każdy ma możliwość zgłoszenia swojego pomysłu i uzyskania wsparcia w jego budowaniu. Posiadamy ścieżkę prowadzącą taką osobę krok po kroku w tym na jakie pytania powinna sobie odpowiedzieć i na co szczególnie zwrócić uwagę.
Muszę o to zapytać – jakie metody komunikacji i współpracy działają najbardziej efektywnie w Twoim zespole?
Korzystamy z dwóch głównych kanałów komunikacji – Slacka do szybkiej wymiany zdań na temat projektu oraz Clickupa do project managementu. Uważam, że takie połączenie jest bardzo skuteczne i sprawia, że dosłownie wszystko jest uporządkowane i transparentne.
A jak wygląda Twoja współpraca z tymi działami? Pytam na przykład o marketing, bo to zawsze największe wyzwanie. Jak sobie radzisz na tym polu? Masz jakieś sprawdzone sposoby?
Marketing to taki obszar, w którym czuję, że osobiście muszę się jeszcze wiele nauczyć. Dlatego aktywnie angażuję do projektów Bartosza Fijałkowskiego z działu marketingu, który pomaga mi zrozumieć na jakie aspekty wczesnego projektowania komunikacji zwrócić uwagę, a także jak skutecznie przekazywać propozycję wartości klientom.
Jest to nieoceniona pomoc, przez wielu niedoceniana, ale cieszę się, że w organizacji mamy ekspertów z różnymi kompetencjami, od których można się wiele nauczyć. Podobnie jest z innymi działami, przykładowo często bardzo pomaga mi Jacek z działu prawnego, w którym razem rozwiązujemy wyzwania np. legislacyjne dla danych projektów.
Bardzo dużo się wtedy uczę.
Mógłbym tak godzinami, ale czasem trzeba postawić kropkę. Dzięki Karol za tę rozmowę, było super poznać Twoją perspektywę. Jestem przekonany, że zainspiruje ona inne osoby i będzie przede wszystkim cennym źródłem wiedzy. Jeszcze raz dzięki za Twój czas!
Również dziękuję i wierzę, że nasza rozmowa będzie wartościowa dla innych!