Jak domowa bieżnia pomoże Ci w pracy?
Bieżnia do chodzenia pomogła mi zwiększyć produktywność w pracy, zwalczyć prokrastynację i zadbać o zdrowie.
Oto moja perspektywa
Nazywam się Roksana Kozaryna, w Red Sky odpowiadam za większość procesów w firmie, wymyślam nowe produkty, doradzam spółkom portfelowym. Nie nudzę się. A robię to, żyjąc jako tzw. Cyfrowka Nomadka (więcej o tym przeczytasz TUTAJ). Od 8 lat pracuję spoza biura, często z podróży. Nierzadko wdrapywałam się na szczyty logistycznej wirtuozerii, organizując sobie stanowisko pracy na 8h, jednocześnie np. objeżdzając Wietnam na skuterze. Od kilku lat jestem w USA. Mimo, że moje otoczenie może sie znacząco różnić od Twojego, problemy związane z permanentnym “jestem zdalnie” mamy podobne.
O co chodzi z bieżnią?
Chodzenie, dosłownie, do biura ma swoje niewątpliwe plusy. Jednym z nich jest tzw. spontaniczna aktywność ruchowa. Droga na piechotę do pracy w dwie strony, do tego przemieszczanie się po biurze – to wszystko składa się na sumę nawet 10-15 tys. kroków dziennie. Kiedy pracujesz z domu, niezależnie gdzie on będzie, w godzinach pracy jesteś na permanentnym deficycie ruchu. Zwłaszcza jeżeli nie możesz sobie pozwolić na przerwę, bo spędzasz cały dzień na call’ach. U mnie dochodzi dodatkowy kontekst – mieszkam w Kolorado, gdzie sroga, długa zima uniemożliwia dalekie spacery. Szukając rozwiązania na mój problem, wpadłam na pomysł kupienia bieżni do chodzenia.
Treadmill vs. walking pad
Wszyscy znają pojęcie bieżni elektrycznej. Mniej znanym zjawiskiem jest jej młodsza siostra – czyli bieżnia do chodzenia, zwana potocznie: walking pad (nazwa wzięła się od marki, która je produkuje; podobnie jak w przypadku butów adidas, nazwą brandu ochrzono całą kategorię). Czym różni się od tej bieżni, jaką możesz kojarzyć z siłowni?
- Są tańsze – ich ceny zaczynają się nawet do kilkuset złotych
- Są mniejsze – nierzadko składają się, mieszcząc się pod biurko lub do szafy
- Nie możesz się na nich rozpędzić – często mają limit prędkości na poziomie 6 km/h
- Są bardziej ciche
- Nie mają rozbudowanej konsoli i podpórek na ręce
- Są wąskie, mieszcząc się pomiędzy nogami biurka
Jak wygląda moja droga?
Moją przygodę z bieżnią mogę podzielić na dwa kluczowe etapy.
Etap pierwszy – fizyczny
Kiedy pod koniec 2022 roku kupiłam bieżnię (postawiłam na WalkinPad-A1, serdecznie polecam!). Wyznaczyłam sobie klarowny, nieco sportowy, cel: 15 000 kroków dziennie.
Zaczynałam pracować chodząc od 2 km/h, po kwartale doszłam do 4 km/h, po roku – do 6 km/h (czyli maksymalnej prędkości). Stopniowo uczyłam sie wykonywać coraz bardziej złożone czynności w trakcie chodzenia. Bywały dni, gdy wylogowując się z Red Sky, miałam nawet 15 000 kroków na koncie, a dla mnie czas dla siebie dopiero się zaczynał.
Etap drugi – mentalny
Pod koniec 2023 roku, będąc nieco bardziej doświadczoną użytkowniczką bieżni, zaczęłam mocniej przyglądać się temu, jak działa na mnie nie tylko w aspekcie fizycznym. Odkryłam, że bieżnia – jeżeli do odpowiedniego tempa dołożę spokojną lub wręcz pobudzającą muzykę o beacie zbliżonym do pulsu (u mnie sprawdza się Jazz/House) – może wprowadzić mnie w wyższy stopień uważności oraz bycia tu i teraz.
Chodzenie pomaga uciec od prokrastynacji
Plusy wynikające z regularnego korzystania z bieżni, jak wcześniej wspominałam, są zarówno zdrowotne i psychologiczne. Te pierwsze sa powszechnie znane: lepsze krążenie, endorfiny. Skupmy się na tym, co w moim przekonaniu jest mniej oczywiste, a z mojego punktu widzenia, jawi się jako nie lada odkrycie.
Regularne chodzenie na walking pad sprawia, że nie odkładam spraw na później. Lepiej mi się pracuję i ogarnianie swoich spraw kosztuje mnie – nomen omen – mniej wysiłku. Dlaczego tak się dzieje? Kilka powodów:
- Utrzymując się w strefie tętna wyższej niż biurkowo-spoczynkowa wchodzę na zupełnie inny poziom koncentracji i kreatywności (właśnie z tego powodu najlepsze rozmowy i najciekawsze pomysły kiełkują podczas spacerów).
- Wyrywam się z monotonii wielu godzin spędzonych w tej samej pozycji przy biurku.
- Będąc cały czas w nawyku chodzenia podczas pracy, regularnie ćwicze siłę woli, a ta pełni kluczową rolę w nie odkładaniu spraw na później.
- Lepiej panuję nad stresem, gdy jestem w ruchu.
- Mam lepsze krążenie, jestem mniej senna.
- Mam lepszy humor, nawet kiedy dzień nie jest udany.
- Wykorzystuje swój AHA moment jeszcze mocniej.
Mam nadzieję, że powyższym tekstem udało mnie się Ciebie zainspirować lub zachęcić. Walking pad to nie rozwiązanie dla każdego, aczkolwiek wszyscy powinniśmy spróbować wkomponować trochę ruchu do naszej biznesowej codzienności.
Trzymam kciuki!
Jeżeli masz pytania na temat bieżni lub chcesz wiedzieć, co planujemy w Red Sky (w 2024 będzie się mnóstwo działo!), śledź mój profil na Linkedin.
Roksana Kozaryna